Poza kiloma ladnymi scenami i momentami gdzie naprawde mozna otworzyc usta w zachwycie i zamyslic sie na chwile to film jest nudny, scenariusz tak slaby i wyladowany nudnymi do niczego nie prowadzacymi dialogami, historia moze jest dobrze opowiedziana i umieszczona w tej konwencji, ale ani na moment nie porywa - caly film czeka sie na cos co zaskoczy i film nagle sie konczy.
Jakby tego bylo malo to dostajemy sterte dluzacych sie pseudodramatycznych i pseudopieknych scen, w czasie ktorych nie pozostaje nam nic innego jak odwrocic wzrok, lub podrapac sie po oku.
Pomysl na tego rodzaju filmy - tak
Ten film - nie
Chcesz powiedzieć, że historia ludobójstwa nie jest dramatem, a animacja zastosowana w "Walcu.." nie jest piękna?
chcve powiedziec, ze dramat tutaj nie jest dramatyczny, a animacja jest piekna tylko przez kilka sekund
Bez urazy, ale jeśli dla Ciebie to nie było dramatyczne, to oznacza to niejaką znieczulicę na krzywdę ludzką. Z drugiej strony bohaterowie są wyobcowani i nieczuli w tej całej wojnie, więc może o to Ci chodzi.
poprostu sposob w jaki tuytaj opowiedziana byla historia nie trafil do mnie, nie poruszyl mna zupelnie...
o.0
A mnie ten film niesamowicie poruszył. Świetnie opowiedziana historia w dość nietypowy sposób (nie oszukujmy się - oprócz anime jest bardzo mało poważnej animacji na świecie), a w tle słychać wspaniałą muzykę! Czegoś takiego nie widuje się na codzień. Rozśmieszyły mnie Twoje słowa: "Jakby tego bylo malo to dostajemy sterte dluzacych sie pseudodramatycznych i pseudopieknych scen"... Jakie sceny i postaci nazwiesz więc dramatycznymi? I jak mogą dłużyć się sceny w tak krótkim filmie? ;o
Dla mnie to dramat w pełym znaczeniu i okazałości tego gatunku. To, co się tam zdarzyło jest straszne i dlatego porusza. Scena w której strzelają do dziecka z bazooką, wywożą ludzi z wyciętymi krzyżami na piersiach, przeprowadzają masakrę... Czy to nie poruszyło Cię ani trochę?
Zdecydowanie jedna z lepszych pozycji, jakie ostatnio widziałam. I nie rozumiem, jak, tak krytykując film, można mu wystawić 6/10. Albo Ci się podoba, albo nie. Po ocenie raczej widać, że jednak tak. Za co mu postawiłeś aż 6, skoro jest pełen "pseudodramatycznych" scen...?
Nie zgadzam się z oceną Barbie mgrludi. Ale nie uważam, żeby czepianie się tego, kto ile dał punktów i jak odbiera film było dobrym sposobem na dyskusję o tym filmie.
Na pewno wojna w Libanie była bardzo dramatycznym fragmentem historii. Nie znaczy to jednak, że automatycznie rozciąga się to na każdy film o tej wojnie. Różnym osobom, dramatyczne mogą wydać się zupełnie inne sceny w filmie. Dla mnie np. scena, w której dowódca brygady przyjeżdża samochodem przed obóz uchodźców w Sabrze i kończy rzeź poleceniem przez megafon była dramatyczna. Rozumiem jednak, że na pewnych osobach ta scena nie zrobiła takiego wrażenia i nie atakuję ich za to.
Hmm.. Ari Folman nakręcił ten film w oparciu o własne przeżycia. Historia jest zatem autentyczna (na tyle na ile możemy zawierzyć pamięci i intencjom autora) i przedstawiona z punktu widzenia naocznego świadka tych wydarzeń, czyli z pierwszej ręki.. Jeśli reżyser i scenarzysta w jednym, jest głównym bohaterem tej opowieści, to ciężko tu mówić o słabym scenariuszu i dialogach, bo jedno i drugie "napisało życie". Dla mnie była to opowieść cenna, niezwykła i wstrząsająca.. Oglądałem ten film w skupieniu, słuchając historii człowieka, który po wielu latach, dzięki swojemu talentowi potrafi przekazać innym świadectwo historycznego faktu. Bardzo przygnębiający film, pokazujący jedynie ułamek historii konfliktu izraelsko-arabskiego. Zdecydowanie polecam.