Uniwersalna (choć oparta na konkretnym, mało u nas znanym przecież wydarzeniu), krytyka wojny jako absurdalnego teatru krzywdy i zniszczenia. Świetnie to pokazuje scena patrolu w transporterze opancerzonym. Wypunktuje atuty w niezhierarchizowanej kolejności:
1) Niespotykana za często (nowatorska?) forma - dokument animowany (pewna drętwota wynikająca ze specyficznej animacji tu nie przeszkadza)...
2) ... dodatkowo spleciony z osobistym przeżyciem autora, jego dociekaniem niewygodnej prawdy. To połączenie relacji weteranów wojny, z onirycznymi wizjami wzbogaca fabułę.
3) Dobre sceny (niepozbawione humoru lub symboliki), dźwięk, muzyka (adekwatna w każdym razie).
4) Odważne rozliczenie ze sobą samym oraz maksymalnie zmilitaryzowanym państwem, którego obywatelem jest reżyser. Paradoksalnie nie zakazano go w Izraelu ale właśnie w Libanie...
Czytałem tu przedziwne wypowiedzi, mój "the best of" to te autorstwa krypto-antysemitów którzy zarzucają mu antyizraelski wydźwięk. Tacy właśnie ludzie zakazują tego filmu w krajach arabskich.